Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Krysiorek z miasteczka Szczecin. Mam przejechane 543.03 kilometrów w tym 67.00 w terenie. Mój blog jest administrowany przez wujka Misiacza. Jeżdżę z prędkością średnią 15.59 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
free counters

FANKLUB KRYSIORKA

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Krysiorek.bikestats.pl

Polecane linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2012

Dystans całkowity:45.00 km (w terenie 1.00 km; 2.22%)
Czas w ruchu:02:54
Średnia prędkość:15.52 km/h
Maksymalna prędkość:37.00 km/h
Liczba aktywności:1
Średnio na aktywność:45.00 km i 2h 54m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
45.00 km 1.00 km teren
02:54 h 15.52 km/h:
Maks. pr.:37.00 km/h
Temperatura:19.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Z wujkiem Misiaczem i ciocią Misaczową na "Pętlę Sławoszewską".

Niedziela, 21 października 2012 · dodano: 21.10.2012 | Komentarze 3

Z okazji mojego weekendowego pobytu u wujka i cioci "Misiaczów" miałam niezłą radochę, bo przyjemności, atrakcji i smakołyków było co niemiara (zakazy też owszem i były, więc głupot nie mogłam robić).
Najważniejszy rowerowo był dzisiejszy wyjazd. Cieszę się, bo tata już wujkowi ani zdjęć ani danych nie podsyła, więc wydaje się, że mój blog zamiera. Na szczęście czasem zdarzają się takie wyjazdy ;).
Ruszamy !!! Mam dobry napęd, silnik marki Misiacz 1972!

Skrócik robimy sobie przez Tor Kolarski, bo budowa hali sportowej odcięła połączenie szutrówką z al. Wojska Polskiego.

Fajne te wyjazdy z ciocią i wujkiem, nie dość, że dobrze karmią to i pobawić się dadzą w przerwach.

Uwielbiam pasztecik w bułce, nic na to nie poradzę i mało mnie obchodzi, co w nim jest, moje żądania są jasne mimo sprzeciwów ;)!

Bułeczka pysznie smakuje w takim otoczeniu. Jezioro Głębokie.


W Bartoszewie spotkaliśmy ciocię Anetkę, od razu ją polubiłam, bo nie dość, że obiecała mnie zabrać na zbiór grzybów, to jeszcze mogłam wrąbać jej pół czekolady ;))).

Tam spotkałam również mojego dziadka Stasia i babcię Bożenkę.

Nie gapcie się tak, Misiacz dał mi ciastko w dziób to i wyglądam jak wyglądam!

Czasem lubię wdać się w filozoficzne polemiki z dorosłymi, lubię ich "zaginać" na trudnych tematach.

Ciocia Anetka nieźle nakosiła grzybków na kolację, a ja jej dzielnie w tym pomagałam!

Ciocię pożegnaliśmy w Wołczkowie...i jej czekoladę też :(((.
Powoli tocząc się, wróciliśmy do domku "Misiaczów", skąd odebrali mnie rodzice...uchhh...i tak zakończył się mój weekendowy pobyt w SPA "U Misiaczów" ;).