Info
Ten blog rowerowy prowadzi Krysiorek z miasteczka Szczecin. Mam przejechane 543.03 kilometrów w tym 67.00 w terenie. Mój blog jest administrowany przez wujka Misiacza. Jeżdżę z prędkością średnią 15.59 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2014, Maj1 - 0
- 2014, Kwiecień1 - 1
- 2014, Marzec1 - 1
- 2013, Sierpień2 - 1
- 2013, Maj1 - 2
- 2012, Listopad1 - 0
- 2012, Październik1 - 3
- 2012, Czerwiec2 - 4
- 2012, Maj5 - 3
- 2012, Kwiecień1 - 4
- 2012, Marzec1 - 3
- 2011, Październik1 - 4
- 2011, Wrzesień2 - 1
- 2011, Czerwiec1 - 1
- 2011, Kwiecień3 - 3
- 2011, Styczeń1 - 4
- 2010, Wrzesień2 - 2
- 2010, Sierpień2 - 5
Polecane linki
Wpisy archiwalne w miesiącu
Czerwiec, 2012
Dystans całkowity: | 1.85 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Maksymalna prędkość: | 2.00 km/h |
Liczba aktywności: | 2 |
Średnio na aktywność: | 0.92 km |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
1.80 km
0.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Simple Bike
Na własnym rowerku do Lidla!
Środa, 13 czerwca 2012 · dodano: 25.06.2012 | Komentarze 3
Dziś musiałam wziąć sprawy w swoje ręce, ponieważ w domu skończył się chlebek, na który zawsze mam ochotę.Nie było innego wyjścia jak wziąć rower i pojechać ;).
Dojechałam sama - na szczęście większość drogi było z górki.
W nagrodę tata kupił mi batonika ;).
Droga powrotna nie była już tak łatwa, bo pod górkę, a jeszcze tata uwiesił mi się na bagażnik, jakbym miała mało bagażu w swoim koszyczku :P.
Dziwne tylko, że jak tata siadał na bagażnik to rower zaczynał szybciej jechać :)
Nie znam jeszcze praw fizyki... może to tak właśnie jest.
W końcu dojechałam pod dom. Czas na zasłużoną nagrodę!
Kategoria Moje własne wycieczki, Z rodzicami
Dane wyjazdu:
0.05 km
0.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:2.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Simple Bike
Nareszcie normalny, własny rower.
Sobota, 2 czerwca 2012 · dodano: 02.06.2012 | Komentarze 1
Wczoraj z okazji Dnia Dziecka dostałam w od Dziadka i Babci końcu swój upragniony rower...Dziś był debiut na powietrzu.
Spoko, na razie nie rozróżniam asfaltu od trawy, grunt, że się jedzie;)))!
Byliśmy na Cmentarzu, bo jedynie tam nie wiało.
Tu widać, że jestem naprawdę sobą, prawdziwym dzikim Krysiorkiem na moim rumaku!
Tata trochę mi pomagał bo nie łapię jeszcze jak można jednocześnie kręcić nogami i kierować...ale się uczę, żeby nie było jakichś głupich komentarzy :).
Przejechałam na razie jakieś 50 metrów...ale to dopiero początek.
Sargath, za 20 lat lepiej nawet nie fikaj do mnie (w sumie to już nie masz szans:))).
Kategoria Moje własne wycieczki, Z rodzicami