Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Krysiorek z miasteczka Szczecin. Mam przejechane 543.03 kilometrów w tym 67.00 w terenie. Mój blog jest administrowany przez wujka Misiacza. Jeżdżę z prędkością średnią 15.59 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl
free counters

FANKLUB KRYSIORKA

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Krysiorek.bikestats.pl

Polecane linki

Dane wyjazdu:
2.50 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Do przedszkola - po raz pierwszy ekologicznie :).

Poniedziałek, 28 maja 2012 · dodano: 28.05.2012 | Komentarze 1

Dziś tatusia Ford nie odpalił i dzięki temu miałam frajdę, bo do przedszkola pojechałam rowerkiem!
Robię się coraz bardziej pro-ekologiczna :))).
Kategoria Z rodzicami


Dane wyjazdu:
12.00 km 2.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:22.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Szczecińskie Święto Cykliczne i ja :).

Poniedziałek, 28 maja 2012 · dodano: 28.05.2012 | Komentarze 0

Na Szczecińskie Święto Cykliczne pojechałam, znaczy tata mnie powiózł, trasą Pomorzany - przez cmentarz - Jasne Błonia, pl. Coleoniego, a potem na plac zabaw przy tzw. "starej chemii" i do domciu.

Na pl. Coleoniego, zwanego czasem placem "pod koniem" lub placem rowerzystów zgromadziło się blisko 1700 rowerów z Polski i z zagranicy.
Był tam mój tata, mama, dziadek Staś i babcia Bożena na rowerach, ale tym razem wujek Misiacz pojawił się bez roweru, chyba po wczorajszym grillu był "chory" jakiś czy co? :))).
Spotkałam tam św. Mikołaja w letnim rowerowym stroju :). Nawet zrobił mi zdjęcie, ale nie wiem, czy przyśle...:).
Muszę przyznać, że czuję się jak celebrytka, bo kiedy podeszłam do punktu rozdawania gwizdków, usłyszałam: "Ooo, Krysiorek! :)))"
Ta pani, która mnie rozpoznała, to była Baśka "Rudzielec102" :).
W przejeździe nie uczestniczyłam, bo choć fajnie było, to dla mnie stanowczo za głośno :).
Kategoria Z rodzicami


Dane wyjazdu:
30.20 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Wycieczka zagraniczna.

Niedziela, 20 maja 2012 · dodano: 28.05.2012 | Komentarze 1

Dziś pojechałam na wycieczkę zagraniczną :).
Lubieszyn. Bismarck - Blankensee - Ploewen - Schmagerow - Grenzdorf - Lubieszyn.
Kategoria Z rodzicami


Dane wyjazdu:
30.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Do kolegi w Przecławiu.

Sobota, 19 maja 2012 · dodano: 28.05.2012 | Komentarze 1

Pojechałam do kolegi do Przecławia, a potem jeszcze dalej :).
Szczecin - Przecław - (tam odwiedziliśmy mojego kumpla Szymona) - Warzymice Będargowo, Bobolin, Stobno szczecin
Kategoria Z rodzicami


Dane wyjazdu:
16.00 km 2.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:12.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Z tatą, wujkiem "Misiaczem" i wujkiem "Gadzikiem".

Środa, 16 maja 2012 · dodano: 16.05.2012 | Komentarze 0

Dziś, wraz z wujkiem "Misiaczem" i wujkiem "Gadzikiem" o 18:00 wybrałam się, mając tatę za napęd, w kierunku jeziora Głębokiego
Pojechaliśmy więc w czwórkę.

Czy ja dogonię "Gadzika";)?

Przy ul. Taczaka mój silnik zaczął prychać i dychać i czas było zawracać na warsztat, ale udało mi się jakoś dyplomatycznie wybrnąć z sytuacji :))).

My zawróciliśmy do domku, a wujkowie pojechali dalej, w stronę jeziora Głębokiego.

Dane wyjazdu:
25.21 km 7.00 km teren
01:35 h 15.92 km/h:
Maks. pr.:32.00 km/h
Temperatura:12.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Z mamą, tatą i wujkiem Misiaczem na Głębokie.

Niedziela, 15 kwietnia 2012 · dodano: 15.04.2012 | Komentarze 4

Dziś pojechałam na leniwy spacerek nad jezioro Głębokie z mamą, tatą i wujkiem Misiaczem.
Prawda jest taka, że do napędu wykorzystuję dość ekologiczne "silniki" :))).
Tu tata jeździ zakosami.

A tu już się uspokoił. Mama tego nie skomentowała. :)))

W trakcie przerwy na odpoczynek wujek Misiacz podarował mi własnoręcznie upieczonego Misiacza z ciasta maślanego, którego natychmiast po sesji fotograficznej pożarłam :))).
Pieczony maślany Misiacz. © Misiacz

Prawdę mówiąc, to z trudem mogłam się opanować. Z całych sił trzymałam go w rączce, a sesja fotograficzna wydawała się nie mieć końca. Dajcie mi go zjeść!!! :)))

To jest mój najnowszy środek transportu, cross Bulls zakupiony przez tatę...a mnie to widzicie w tle.

Na Głębokie dojechaliśmy skrótami wujka przez lasy, a nad samym jeziorem poczułam chęć na zabawę i na ... kanapkę :).

Po odpoczynku wracaliśmy do domku przez Park Kasprowicza.
Wujek zdecydował się odłączyć i jechać przez Niemcy, potem się tam gdzieś pętał po Pilchowie, potem rozmyślił...co za zakręcony dzień dziś miał. Spotkał tam znajomych, pogadał i jeszcze bardziej się rozleniwił.
Wreszcie zawrócił i dogonił nas przed Amfiteatrem.

Dane wyjazdu:
36.00 km 8.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Z mamą, tatą i znajomymi do Loecknitz.

Niedziela, 25 marca 2012 · dodano: 01.04.2012 | Komentarze 3

Wprawdzie wujka Misiacza nie zabrałam na tę wycieczkę, ale ponieważ mnie kocha to i tak poprowadzi mi ten blog ;))).
Ruszyłam z Lubieszyna z mamą, tatą (znaczy ruszył mój napęd-tata, a ja jak królowa siedziałam na krzesełku), oraz ze znajomymi...skąd wjechałam do Niemiec.
Zaraz za granicą skręciłam na Grenzdorf (tak naprawdę to najpierw skręciło koło, potem tata, a na koncu ja na tym swoim tronie), skąd dotarłam do Schmagerow.

Tam równa trasa się skończyła, bo tym osiołkom się przez las zachciało jechać...no ale niech im będzie, krzesełko jest dość sprężyście zawieszona i odpuszczę im.
W Loecnknitz trasą spacerową okrązyłam jezioro Loecknitzer See, po czym w wyznaczonym do tego miejscu (no bo przecież ja porządna jestem) zarządziłam grilla.


Te lenie nie chciały się ruszać, więc powiedziałam im co nieco do słuchu i podnieśli te swoje ospałe zady. Nie mają jednak takiej kondycji jak ja ;))).

Gdyby nie ja, to nie wiadomo, czy przed nocą byśmy wrócili, a tak spokojnie przez Ploewen i Hohenfelder Weg dotarliśmy do Lubieszyna.
Kategoria Inne


Dane wyjazdu:
12.00 km 2.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:24.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Z tatą i z dziadkem na działkę.

Niedziela, 2 października 2011 · dodano: 03.10.2011 | Komentarze 4

Krótka przejażdżka z tatą i z dziadkiem na działkę dziadków.

Na działce z niecierpliwością oczekiwałam na jedzonko...

Wreszcie jest! Można skupić się na tym, co najważniejsze!

Troszkę przygrzewało...

Idą wybory, jestem pewna, że moje ugrupowanie zwycięży! VICTORIA!!! ;)))
Kategoria Inne


Dane wyjazdu:
15.37 km 3.00 km teren
01:00 h 15.37 km/h:
Maks. pr.:28.00 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Z wujkiem Misiaczem i tatą do Mierzyna.

Czwartek, 29 września 2011 · dodano: 29.09.2011 | Komentarze 0

Dziś wybrałam się na krótką wycieczkę z wujkiem Misiaczem i tatą do Mierzyna.
Tata znów tam coś przy mnie majstruje...

Rowerek jak zawsze poprawia mi humorek :).

Weny pisarskiej to ja dziś nie mam, więc jeszcze dwie fotki i starczy tego :).



Dane wyjazdu:
32.05 km 6.00 km teren
01:48 h 17.81 km/h:
Maks. pr.:56.00 km/h
Temperatura:27.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Do Altwarp z rodzicami, ciocią i wujkiem.

Niedziela, 11 września 2011 · dodano: 11.09.2011 | Komentarze 1

Dziś wybrałam się na wyprawę rowerową w większym gronie, bo oprócz wujka Misiacza na wyjazd zaprosiłam też mamę, tatę i ciocię Basię, niech wiedzą jak się jeździ z profesjonalistką. Za cel podróży wybrałam Rieth i Altwarp, gdzie dobrze karmią.
Jako, że ich kondycja nie dorównuje mojej, więc zaproponowałam, że na start do Rieth dojedziemy samochodami.

Kiedy wreszcie dotoczyliśmy się na miejsce, jak zwykle musiałam sprawdzić stan techniczny rowerów.

Nad hamulcem przednim to mógłbyś tatuś nieco popracować. ;)

Wujek, puszczaj, przygoda wzywa!

Wujek mnie puścił, ale co z tego, jak ci moi rodzice wiecznie się opychają!
No i co się mama dziwisz? Mojemu aparatowi nic nie umknie!

No, wreszcie!

Po dłuższym odcinku ostrej jazdy przychodzi czas na posiłek.

Nad Neuwarper See zatrzymaliśmy się na postój, bo te mięczaki przejechały ledwie 5 km i poczuły znużenie.
Co ja z nimi mam...ale nie szkodzi, była okazja wdrapać się na wieżę widokową.


Przejechaliśmy przez Warsin i drogą rowerową ruszyliśmy w kierunku Altwarp.

Jak widać na powyższej fotce, trasa jest znakomita, niestety nieco nużące jest to, że jest to bardzo długi prosty odcinek.
Ku niezadowoleniu taty, dla odmiany zarządziłam marsz.

Tata coś tam nadal marudził, ech...
Prezentacja kilku ciosów karate przekonała go do kontynuowania marszu.

Wreszcie pozwoliłam na dalszą jazdę rowerkiem, bo w brzuszku mi burczało, a w Altwarp czekały na nas pyszne bułeczki rybne Fischbroetchen.

Po posiłku poprosiłam wujka Pawła "Misiacza", żeby oprowadził mnie po porcie w Altwarp.
Wreszcie zniknął stamtąd rdzewiejący stary prom, o którym opowiadał wujek.

Tata z mamą popijali w tym czasie bezalkoholowy napój izotoniczny.

Po posiłku i popitce pożegnałam się z panią sprzedawczynią, powiedziałam "DANKE", po czym ruszyliśmy w drogę powrotną.
Trasa wiodła przez piękny las szutrową drogą. Trochę mnie wytrzęsło, ale co tam. Jechaliśmy przecież do Rieth na pyszne ciasto!

W Rieth przywitał nas piękny futrzak.

Według opowieści cioci Basi i wujka Misiacza, gospodyni z kawiarni w Rieth piecze pyszne domowe ciasta.
Czas było to sprawdzić.

Faktycznie, ciocia i wujek mówili prawdę.
To jest pyszne!!!

Jest tam co zwiedzać, bardzo mi się podoba wystrój tego miejsca.



Niestety, nadszedł czas wracać do domu i choć próbowałam nawiać, to cioci Basi udało się mnie schwytać! ;)